sobota, 5 maja 2012

Vulkanegro

Długi łyykend już w zasadzie za nami. No ten kto go miał , to go miał. Pogoda dopisała, niemal idealna by dosiąść rumaka i nabić pierwsze kilometry. A może nie pierwsze , a kolejne. Niestety. Póki co muszę sobie tylko to wyobrażać. 2500km nie przeskoczę jednym susem na weekend by poczuć to co inni mają na co dzień.
Zamiast tego praca, praca i praca. I po ch...? Wiem, wiem - pieniądze są potrzebne, a w tej pracy mam większą pensję niż niejeden w Polsce. Fakt, nie przeczę, ale szczerze mam tego nawet nie powoli, ale dość. W nosie mam imprezy, prywatki czy tym podobne mitingi, w nosie mam to, że stać mnie na kilka więcej rzeczy niż niejednego z kumpli.. Brakuje mi jednak tych kilku miejsc w których czuję się dobrze, czuję się sobą, gdzie większość rzeczy staje się dla mnie mało ważne. I ciepło. Tych kilka stopni Celsiusza więcej. Jakaś burza,. To takie zwyczajne, ale jakoś tego brak.
  Na razie tylko jest wkurzenie i zmęczenie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz